MĘSKIE PASJE

 Jak to wszystko się zaczęło? Jako mały chłopiec zasiadłem przed telewizorem z obowiązkowym zestawem kibica: kanapka i herbata (koniecznie z cytryną i sokiem), aby obejrzeć retransmisję z kolejnej rundy Mistrzostw Świata. Pełne skupienie,
wzrok skierowany na Hołka (Krzysztofa Hołowczyca) i niezmiennie jedno marzenie, aby kiedyś choć przez moment siedzieć w samochodzie rajdowym.

 

Jak wiadomo, marzenia same się nie spełniają i trzeba im trochę pomóc. W tym miejscu pragnę podkreślić, iż duży wkład w jego realizację miała również MAMA ZIUCIA. Dzięki wspólnym przygotowaniom z ukończeniem 17. roku życia odebrałem jeden z najważniejszych dokumentów w moim życiu, czyli prawo jazdy.


Rok 2004 okazał się przełomem. Wówczas wraz z moim przyjacielem zadebiutowaliśmy w amatorskich zawodach i odnieśliśmy zwycięstwo w swojej klasie. Ta wygrana jest dla mnie bardzo ważna, bo to pierwszy tak poważny sukces. Do dziś pamiętam, jak bardzo byłem szczęśliwy i nabrałem przekonania, że to jest to. Wtedy podjąłem decyzję, że chcę jeszcze bardziej zaangażować się w ten sport.


Kolejnym krokiem był zakup pierwszej rajdówki w 2006 roku. Musiałem pojechać po nią aż do Cieszyna, co na tamte czasy wydawało mi się daleką wyprawą. Kolejnym startom w amatorskich zawodach przyświecał jeden cel: wygrana! Już w 2007 roku udało się to osiągnąć wraz z moim kolegą, Tomkiem Kozłowiczem. Uzyskaliśmy tytuł V-ce Mistrza Doliny Sanu. Idąc za ciosem w mojej głowie kiełkuje już wtedy marzenie o Mistrzostwie Okręgu Rzeszowskiego. Dzięki samozaparciu i ciężkiej pracy i to marzenie się spełnia już w roku 2008, kiedy to stajemy na najwyższym stopniu podium.


Rozwój i stawianie sobie poprzeczki coraz wyżej to jedyna droga do sukcesu, więc na fali zwycięstw pojawiła się myśl zdania licencji rajdowej i udziału w Mistrzostwach Polski. Dzięki ambicji i woli walki zdaliśmy egzamin i już w roku 2009 zadebiutowaliśmy w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski. Pomimo tego, że zaszliśmy już tak daleko i startujemy z elitą, ciągle towarzyszyło nam poczucie niedosytu.

Chęć dalszego rozwoju sprawia, że w naturalny sposób pojawia się myśl, jakby to było, gdyby stanąć na podium w tak prestiżowym cyklu. 2010 rok przynosi odpowiedź w postaci trzeciego miejsca w mojej klasie, czyli zdobyłem tytuł w Mistrzostwach Polski. Rok później to już 2 miejsce i tytuł V-ce Mistrza Polski w klasie N-2000 (klasa poj. do 2000 cm3).


Kolejne lata w sporcie i życiu zawodowym to seria wygranych, ale również i porażek, dzięki którym kształtował się mój charakter, zawziętość i motywacja do stawiania sobie celów. Jeśli spadam, to po to tylko, aby się podnieść silniejszym. Teraz wiem ile dał i daje mi sport. To nie tylko rywalizacja, jak sądzą niektórzy, ale przede wszystkim nauka cierpliwości, szacunku, woli walki. Lekcja życia, z której płynie bardzo ważna refleksja: stawiaj sobie cele i dąż do ich osiągnięcia, mimo pojawiających się przeszkód. Z pewnością jest to pomocne również w codziennym życiu prywatnym, jak i zawodowym.


Ubiegły rok również był pomyślny, zdobyłem Mistrzostwo Powiatu Gorlickiego oraz V-ce Mistrzostwo Galicji. W bieżącym roku wystartowałem w Pucharze Clio, w którym zająłem wraz z moim teamem 3 miejsce, czyli tytuł drugiego V-ce Mistrza Polski. Sukces goni sukces, ale nie osiadam na laurach, ponieważ… nadal brakuje mi upragnionego tytułu Mistrza Polski.


Ktoś mógłby zadać pytanie, czy jestem spełniony w tym sporcie?
Myślę, że trochę tak, gdyż jako mały chłopiec nawet nie pomyślałem sobie, że mogę dojść do takiego poziomu i tylu wygranych. Przede wszystkim wygrałem ze swoimi słabościami i nauczyłem się, że trzeba sobie stawiać jasne cele, bo z ich realizacji człowiek czerpie ogromną radość. Z drugiej strony apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałoby się więcej i więcej… Tego również nauczył mnie sport, za co jestem MU wdzięczny!

 

 

 

 

 

TEKST: PAWEŁ SANECKI
KIEROWCA RAJDOWY

Sport motorowy jest bardzo kosztowny. Za wsparcie, w tym również finansowe pragnę podziękować Piotrkowi Żmudka z Firmy Watkem, jak i Firmie WATKEM, firmie ALVEUS, PEPE CAR oraz firmie finansowej MP Group a także mojej rodzinie.